Posłannictwo dziadków wobec wnuków

Co roku w styczniu obchodzimy dni babci i dziadka. Z okazji tych świeckich, ale niewątpliwie ważnych świąt, warto na chwilę zastanowić się nad ogromną rolą dziadków w wychowaniu wnuków. Każdy etap w życiu człowieka niesie ze sobą pewne konkretne zadania. Przed osobami, które spełniły swój obowiązek względem własnych dzieci jako rodzice, wcześniej czy później staje wyzwanie w postaci odnalezienia się w roli babci, względnie dziadka.

To wielka przyjemność obcować z dziećmi własnych dzieci, obserwować jak rosną i mądrzeją. Jest jednak druga strona medalu, czyli obowiązki wynikające z roli seniora rodziny. Patrząc nieco z dystansu, w oparciu o własne doświadczenie rodzica, łatwiej im wychwycić ewentualne braki w wychowaniu, które syn z synową czy też córka z zięciem, pochłonięci codziennymi troskami o utrzymanie rodziny, mogą przegapić. Wiele taktu wymaga, by swoje uwagi zakomunikować dzieciom i nie wywołać u nich reakcji sprzeciwu i odrzucenia rad.

Z punktu widzenia Kościoła, szczególnie ważnym zadaniem dla rodziców i dziadków jest zaszczepienie w dzieciach miłości do Boga, przekazanie im wiedzy religijnej, a wreszcie zakorzenienie ich w kulturze katolickiej. Stanowi to antidotum na ewentualne odrzucenie wiary w późniejszym wieku. Niestety, jest to proces, a nie jednorazowa czynność, a zatem wymaga wytrwałości i konsekwencji.

Nieco łatwiej proces ten przebiega, gdy trzy pokolenia mieszkają w jednym domu albo w bliskim sąsiedztwie. Gorzej, gdy dziadków dzielą od dzieci i wnuków setki, a czasem nawet tysiące kilometrów. W takim przypadku ułatwieniem może być fakt, że spotkania rodzinne odbywają się najczęściej w święta Bożego Narodzenia, Wielkiej Nocy i Wszystkich Świętych. Cóż bardziej naturalnego, niż przy takiej okazji skierować rozmowy na tematy religijne… Zainteresować dziecko dobrą książką, filmem, pismem katolickim czy kanałem internetowym… Ale przede wszystkim należy dać świadectwo własnej wiary, katolickiego światopoglądu.

Naturalnym zadaniem dziadków jest niewątpliwie przekazywanie wnukom tradycji rodzinnej. Ze względu na bogate doświadczenie stanowią oni naturalny pomost między przeszłymi pokoleniami a najmłodszą generacją. O ile informacje z dziejów rodzinnej miejscowości, parafii czy narodu młodzi będą mogli w przyszłości uzupełnić m.in. z książek, to źródłem wiedzy o pradziadkach, prababciach, ich rodzeństwie, przeżyciach, dokonaniach, rodowych tradycjach mogą być tylko rodzice i właśnie dziadkowie. Gdy łańcuch opowieści zostanie przerwany, bagaż doświadczeń rodzinnych, pamięć, także modlitewna, o przodkach bezpowrotnie przepadnie. Przedstawiciele kolejnych generacji będą mogli tylko zazdrościć rodzinom, które o ten przekaz zadbały.

W tradycji chrześcijańskiej najbardziej znanymi dziadkami są święci Joachim i Anna, rodzice Matki Najświętszej. Módlmy się za ich wstawiennictwem w intencji wszystkich dziadków o zdrowie i dobry kontakt z wnukami oraz za wnuków, by wzrastali na pociechę rodzin i Kościoła, otwarci na treści katolickie wpajane im przez rodziców, dziadków oraz katechetów i kapłanów.

Modlitwa papieża Benedykta XVI za dziadków, przesłana na VI Światowe Spotkanie Rodzin w Meksyku (15-17 stycznia 2009 r.)

Panie Jezu, Ty narodziłeś się z Dziewicy Maryi, córki świętych Anny i Joachima. Patrz z miłością na dziadków na całym świecie. Ochraniaj ich! Oni są bogactwem dla rodzin, dla Kościoła i dla całego społeczeństwa. Wspieraj ich! Kiedy przybywa im lat, niech wciąż będą dla swojej rodziny mocnymi filarami wiary ewangelicznej, stróżami szlachetnych wartości rodziny, żywymi skarbcami trwałych tradycji religijnych. Spraw, by jako nauczyciele mądrości i odwagi przekazywali przyszłym pokoleniom owoce swoich dojrzałych doświadczeń ludzkich i duchowych. Panie Jezu, pomagaj rodzinom i społeczeństwu doceniać obecność i rolę dziadków. Spraw, by nigdy nie byli zaniedbywani ani wykluczani, ale zawsze znajdowali szacunek i miłość. Pomagaj im żyć pogodnie i czuć się akceptowanymi przez wszystkie lata życia, jakimi ich obdarzasz. Maryjo, Matko wszystkich żyjących, nieustannie otaczaj opieką dziadków, bądź z nimi podczas ziemskiej pielgrzymki i niech za sprawą Twoich modlitw wszystkie rodziny spotkają się kiedyś w Niebieskiej Ojczyźnie, gdzie Ty czekasz na wszystkich ludzi, by ich przygarnąć w wielkim uścisku życia bez końca. Amen.


Modlitwa za wnuki za wstawiennictwem świętych Joachima i Anny

Święci Joachimie i Anno! Cieszycie się chwałą Nieba, ale już tu, na ziemi, mogliście radować się oglądaniem najpiękniejszej z niewiast – Maryi, Waszej Córki, i mogliście być świadkami dzieciństwa i wzrastania Boga-człowieka – Jezusa, Waszego Wnuka. Proszę Was, święci Joachimie i Anno, módlcie się za moich wnuków, aby wzrastali w łasce u Boga i ludzi, aby nigdy nie odstąpili od wiary, aby kiedyś mogli zająć przygotowane dla nich miejsce w domu Ojca. Amen

Źródło:

https://dladuszy.piotrskarga.p…


Ks. Adam Skreczko

Dziadkowie a wnuki

Wykład na Uniwersytecie III wieku przy UwB - 7 III 2002 r.

Wstęp

        W wielu rodzinach doniosłą rolę wychowawczą odgrywają nie tylko rodzice dziecka, ale i dalsi krewni. Najczę­ściej chodzi tu o dziadków. Rodzice dość często korzystają z pomocy babci i dziadka dla realizacji opieki i wychowania własnego dziecka. Dziadkowie lub pradziadkowie (których z powodu wy­dłużenia się przeciętnej życia ludzkiego spotyka się coraz częściej w rodzinie) mając duży udział w całości życia mło­dej rodziny wywierają swój wpływ na kształtowanie się osobowości wnuków, jak też na kształtowanie się wzajemne­go współżycia między małżonkami oraz między rodzicami a dzieckiem.

            Już we wstępie należy zaznaczyć, że w literaturze psychologicznej i pedagogicznej niewiele jest opracowań całościowo ujmujących to zagadnienie. Spotkać można raczej literaturę poruszającą jeden z aspektów starości[1]. Nie roszcząc sobie pretensji do uzupełnienia tej luki poprzez niniejsze opracowanie, proponuję refleksję nad tą sprawą, skupiając się na wybranych zagadnieniach, tych mianowicie, które wydają się być najistotniejsze w aspekcie wychowania dziecka. Do nich zaliczyłem sytuację ludzi w podeszłym wieku w rodzinie oraz ich oddziaływanie tak negatywne, jak pozytywne na swoje wnuki. Na koniec próbuję określić prawidłowy kierunek rozwiązania. 

Ludzie w podeszłym wieku

            To określenie chyba najbardziej pasuje do ludzi przeżywających kolejny okres swego życia, jakim jest starość. Poruszając zagadnienie relacji wychowawczej tych ludzi z własnymi wnukami, najpierw postarajmy się dostrzec, co charakteryzuje te osoby, co warunkuje ich życie i postępowanie; pomoże nam to lepiej odczytać wspomniane relacje. 

            Czym jest starość? – pyta Jan Paweł II w dokumencie „List do moich Braci i Sióstr - ludzi w podeszłym wieku” (Watykan, 1.10.1999). Odpowiada na to pytanie słowami:

 „Starość nie jest pozbawiona szczególnej wartości, ponieważ - jak zauważa św. Hieronim - łagodząc namiętności «pomnaża mądrość i służy dojrzalszymi radami». («Auget sapientiam, dat maturiora consilia», Commentaria in amos, 2, prol.).  W pewnym sensie jest to czas szczególnie nacechowany mądrością, którą zwykle przynoszą z sobą lata doświadczeń, jako że «czas jest znakomitym nauczycielem». (CORNEILLE, Sertorius, a. II, sc. 4, b. 717). Powszechnie znane są też słowa, którymi modli się Psalmista: «Naucz nas liczyć dni nasze, abyśmy osiągnęli mądrość serca» (Ps 90 [89], 12)” (n. 5). I dalej stwierdza Ojciec świety w swoim dokumencie: „Także starość ma swoją rolę do odegrania w tym procesie stopniowego dojrzewania człowieka zmierzającego ku wieczności. Z tego dojrzewania czerpie oczywiste korzyści również środowisko społeczne, do którego należy człowiek sędziwy” (n. 10). W tej wypowiedzi papieża dostrzec można dowartościowanie tego okresu życia ludzkiego, jakim jest starość.

Dziadkowie   występują   wszędzie,   gdziekolwiek   istnieje człowiek. Bez nich nie można  sobie  wyobrazić  rodziny i społeczeństwa, ale ich los w dotychczasowej historii by­wał różny. Zależał on od sposobu i warunków życia, od poglądów na człowieka, od wierzeń i praktyk religijnych danego społeczeństwa i konkretnej już rodziny[2]. Wraz z rozwojem kultury polepszał się los starszych już rodziców. Coraz wyżej ceniono ich doświadczenie i ży­ciową mądrość oraz coraz większym otaczano ich szacun­kiem. Taką też postawę wobec rodziców i starszych głosiła i ugruntowywała religia chrze­ścijańska.

Jednym z typowych tekstów Pisma św., ujmujących stosunek dzieci do rodziców, jest wyjątek z księgi Mą­drości Syracha (3, 3-16) [3].  Czwarte przykazanie Dekalogu brzmi: „Czcij ojca swego i matkę swoją”. W oparciu o takie zalecenia wzrastał prestiż rodziców w chrystianizowanej Europie, w której do ostatnich cza­sów człowiek starszy wiekiem zajmował wysokie stano­wiska i cieszył się szacunkiem. Jego pozycji, a jedno­cześnie dominacji nad młodym pokoleniem, broniło zarów­no prawo kościelne jak państwowe, które zabraniało po­wierzania pewnych urzędów przed ukończeniem trzydzie­stu lub trzydziestu pięciu lat, a nie zakazywało ich peł­nienia nawet zniedołężniałym już starcom. Dopiero czasy nam współczesne mocno zachwiały jego pozycję. Na na­szych oczach dziadkowie zostali zepchnięci ze szczytu pi­ramidy rodzinnej i społecznej, co zresztą nie obyło się bez obopólnie poniesionych szkód. W strukturze współ­czesnej rodziny, nowo założona rodzina nie wchodzi do rodziny pochodzenia któregokolwiek z małżonków, nie jest też od niej tak szeroko uzależniona jak to jeszcze miało miejsce do niedawna, ale rodziny pochodzenia i no­wa rodzina prokreacji są właściwie od siebie niezależne i tworzenie przez nie wspólnoty rodzinnej w jakiejkol­wiek formie zależy od wzajemnej akceptacji, od wzajem­nego przyjęcia do siebie, a można powiedzieć, że w wielu przypadkach rodzice wchodzą dzisiaj do nowo założonej przez ich dzieci rodziny, a nie odwrotnie.

            Wobec przedłużającego się życia ludzkiego, ludzie starzy stanowią coraz większy procent społeczeństwa a w życiu poszczególnego człowieka okres starości stanowi coraz dłuższą jego część. Ludzie starsi stanowią w Polsce ok. 25% ludności. Są to ludzie, którzy ukończyli 60 rok życia[4].

Patrząc od strony historycznej na sytuację ludzi w podeszłym wieku w Polsce, to wraz z wprowadzaniem systemu socjalistycznego po II wojnie światowej postawiono zdecydowanie na młode pokolenie. Faworyzowano je i na nie liczono w nadziei, że ono zdolne jest przyjąć wartości, jakie z sobą niesie nowy ustrój społeczno-polityczny i że jedynie ono zbuduje nową Polskę. Po buntach mło­dzieżowych w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych zachwyt przywód­ców Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej nad młodzieżą nieco osłabł.

Zmiany ustroju Polski w latach osiemdziesiątych znowu stworzyły dosko­nałą sytuację dla młodego pokolenia. Dzisiaj też w życiu publicznym stawia się na młodych, niejednokrotnie pomijając, a nawet lekceważąc doświadczenie życiowe i mądrość starszego pokolenia[5].

Mimo wielu zmian oraz swoistej ideologizacji młodego pokolenia więź międzypokoleniowa w Polsce nie uległa takiemu nadwerężeniu, jakie ma miejsce w wielu krajach zachodnich, w których pokolenie młode najwcześ­niej, jak tylko to jest możliwe, wychodzi z domu i odrywa się od pokoleń rodziców oraz dziadków. W Polsce więź międzypokoleniowa jest silniejsza, a wyraża się ona między innymi w bardziej intensywnych i bogatszych treściowo kontaktach.

Wprawdzie życie kilku generacji „pod wspólnym dachem" nie jest już przeważającą formą życia rodzinnego, ale badania empiryczne wykazują, że nawet w krajach najbardziej zindustralizowanych i zurbanizowanych pokolenie najstarsze dość często mieszka razem ze średnim i najmłodszym. Tak zwane rodziny wielopokoleniowe (trzy bądź cztery pokolenia wspólnie mieszkające) w latach osiemdziesiątych stanowiły około 14% wśród ogółu rodzin polskich (na wsi około 20%, w mieście około 10%)[6]. Dzisiaj ich liczba raczej się znacząco nie zmniejszyła. W wielu przypadkach prowadzą te rodziny wspólne gospodarstwo domowe, co ma miejsce częściej na wsi  niż w mieście. Jeżeli zaś dziadkowie, ich dzieci i wnuki nie mieszkają pod wspólnym da­chem, nie tworzą wspólnoty gospodarczej, to starają się mieszkać bardzo blisko siebie, utrzymują z sobą żywe kontakty i wymieniają między sobą różnorodne świadczenia. Ludzie starzy mają okazję spotkań z dziećmi i wnukami codziennie lub prawie codziennie. I dlatego można mówić o oddziaływaniu wychowawczym dziadków na wnuków. Zarówno polskie, jak i zagraniczne badania nad życiem osób w starszym wieku oraz nad rodziną wykazują, że ogromna większość dziadków jest po­wiązana z dziećmi i wnukami oraz z rodzeństwem częstymi i żywymi kontak­tami. Kontakty te przebiegają w atmosferze serdeczności, zgody, niosą wza­jemną pomoc i są ogólnie oceniane jako dobre. Na ogół pokolenia w tej samej rodzinie są złączone wzajemną troską o siebie wśród codziennych spraw i zajęć. Tylko w niezbyt wysokim odsetku rodzin międzypokoleniowe kontakty są rzadkie, niezgodne, uczuciowo chłodne i ogólnie oceniane jako złe. Tego typu rodzin, o których można powiedzieć, że pokolenia są w nich trwale skłócone, nie jest wiele. Na podstawie różnych badań można szacować, że w Polsce stanowią one około 10% rodzin. Będąc członkami tej samej rodziny, żyją „obok siebie". W pozostałych odsetkach rodzin wzajemne stosunki między pokoleniami układają się raczej dobrze[7]. Określenie to należy jednak rozumieć z pewnym uzupełnie­niem, tzn. raz żyją one z sobą lepiej, innym znów razem gorzej, w jednych rodzinach więź między pokoleniami jest bardzo silna, w innych natomiast słabsza, ale na tyle jeszcze mocna, by oprzeć się siłom rozbijającym jedność pokoleń.

Uwarunkowania relacji wychowawczej: dziadkowie – wnuki

            Od tego, jaką rolę dziadkowie spełniają w życiu rodziny, zależy ich wpływ na stosunki  rodzinne i sprawy związane z wychowaniem dzieci. E. B. Hurlock podaje pięć typowych ról pełnionych przez dziadków[8]:

¨     Rola formalna. Dziadkowie czują się zwolnieni z odpowiedzialności za wychowanie wnuków, a ograniczają się do poczęstunków i dawania im prezentów. 

¨     Rola osoby bawiącej i doglądającej wnuki. Jest to rola nieformalna. Dziadkom sprawia przyjemność bawienie się z wnukami.

¨     Rola zastępców rodziców. Dziadkowie zastępują rodziców i przyjmują na siebie obowiązek dbania o dziecko i utrzymywania go w karności. Tę rolę pełnią zwykle babcie.

¨     Rola „skarbnicy mądrości rodzinnej”. Te rolę pełni zwykle dziadek. Polega ona na przekazywaniu dziecku specjalnych umiejętności i wiadomości. Różni się od tradycyjnej roli patriarchalnej lub matriarchalnej, której zadaniem było kontrolowanie, jak się dziecko zachowuje. 

¨     Rola osób dalekich. W tej roli dziadkowie kontaktują się z dzieckiem tylko przy szczególnych okazjach. Kontakty są krótkie, rzadkie i wyraźnie formalne.

                Według wspomnianej wcześniej autorki, role osoby bawiącej i doglądającej dzieci oraz „skarbnicy mądrości” rodzinnej mają najkorzystniejszy wpływ na stosunki: dziecko – dziadkowie, natomiast rola formalna, rola „zastępców rodziców” i rola „osób dalekich” przyczyniają się do pogorszenia stosunków rodzinnych. Z tych trzech ról, rola zastępcy rodziców zdaje się najbardziej szkodzić stosunkom rodzinnym i relacji wychowawczej. 

    Zmiany możliwości fizycznych i psychicznych osób starszych, ich potrzeby, przybierają indywidualny charakter, w rezultacie babcia babci nierówna, podobnie rzecz się ma z dziadkamia w związku z tym można wskazać na pewne typy babć i dziadków.

    Skupmy się na babci ukazując typy babć wyszczególnione przez Teresą Kukołowicz[9]. Jednym z takich typów jest babcia o młodym usposobieniu, która wyznaje zasadę wygłaszaną przez Winstona Churchila: Stary jest ten, kto rezygnuje z młodości. Jest to babcia, która po usamodzielnieniu swoich dzieci z pasja oddaje się pracy zawodowej, a także angażuje się w działanie społeczne. Raczej niechętnie myśli o zaprzestaniu pracy na rzecz pomocy swoim dzieciom i ich rodzinom. Owszem, od czasu do czasu może przypilnować wnuków, służyć pomocą materialną. Po przejściu na emeryturę szuka dodatkowych zajęć, poświęca się pracy społecznej. Ma swoje zainteresowania i nimi przede wszystkim żyje. Otacza się przyjaciółmi, lubi się z nimi spotykać. Dba o swój wygląd zewnętrzny, a także kondycję. Ogólnie można powiedzieć, że żyje na własny rachunek, raczej nie ingeruje w życie swoich dzieci, stara się być samodzielną. Czasami przesadza z zaufaniem we własne siły. Potrzebę uznania, akceptacji zaspokaja pozycją zawodowo-społeczno-towarzyską.

    Drugi typ babci - to typ przeciwstawny do przedstawionego. Jest to babcia, która z przyjemnością myśli o tym, że zbliża się kres jej pracy zawodowej i że nareszcie uwolni się od niej. Szuka oparcia u najbliższych, chętnie włącza się w ich życie, uważając to za swój obowiązek, a nawet cel życia. Gotowa organizować życie dzieciom. Wchodzi w różne ich szczegółowe sprawy. Uważa zresztą, że robi to lepiej niż młodzi. Jest to zatem typ babci żyjącej na cudzy rachunek, wypełniającej sobie życie życiem innych, chcąc w nie ingerować. Taka babcia uzyskuje dobre samopoczucie przez urządzanie życia innym.

    Miedzy tymi dwoma typami można umieścić typ pośredni Taka babcia stara się uzyskać emeryturę, aby materialnie być niezależną, a po przejściu na nią kontynuuje swoje różne zainteresowania, ale jednocześnie angażuje się w potrzeby swoich dzieci i ich rodzin, stara się być do ich dyspozycji, ale czyni to tylko w granicach swoich możliwości. Sama zauważa potrzeby dzieci i w miarę możliwości wychodzi im na przeciw. Szanuje poglądy i postawy swoich dzieci i jest wobec nich tolerancyjna. Nie wpływa na nie chcąc jednocześnie zachować prawo do uprawiania swoich zainteresowań. Jest to zatem typ babci, która z jednej strony stara się zachować pewną niezależność i samodzielność w życiu, z drugiej zaś nie zapomina o swoich najbliższych. Pomagając, szanuje odrębność oraz indywidualność rodzin swoich dzieci.

                Oczywiście, nie wszystkie babcie można zamieścić w tych trzech szufladkach. Każdy z wymienionych typów ma swoje plusy zarówno dla samej babci, jak i dla rodzin jej dzieci, spójrzmy na nasze babcie, oceńmy, jaki jest ich stosunek do życia, w czym im pomóc, jak spożytkować ich możliwości?

                Dla naszego tematu ważne jest spostrzeżenie, że relacja dziadkowie – wnuki ulega zmianie wraz rozwojem dziecka. W miarę jak dzieci podrastają, ich zachowanie się w stosunku do dziadków ulega zmianie[10]. Niemowlęta i dzieci w wieku przedszkolnym lubią dziadków, którzy są zwykle pobłażliwi. Relacje dzieci w wieku szkolnym zależą od dwóch warunków. Gdy dziadkowie mają nad nimi władzę i są surowsi od rodziców, wówczas widoczny jest brak akceptacji a nawet odrzucenie. Gdy natomiast chętnie słuchają wnuków i pozwalają im mówić o swoich problemach – na co zbyt wielu rodziców starszych dzieci nie ma czasu ani cierpliwości – wówczas stosunek dzieci do dziadków jest bardzo życzliwy. 

                Natomiast pod koniec dzieciństwa, gdy dzieci zaczynają się skłaniać ku rówieśnikom, ich stosunki z dziadkami zwykle się psują, podobnie jak stosunki z rodzicami. Dziadkowie, tak samo jak rodzice są oburzeni z tego powodu, co jeszcze bardziej pogarsza stosunki: dziecko – dziadkowie. 

                 

    Obecność osób starszych w rodzinie odbija się na zdrowiu psychicznym dziecka i rozwoju jego osobowości. Rodzaj i za­kres ich wpływów na kształtowanie się osobowości dziecka są duże, ale nie są jeszcze zbadane w wystarczającej mierze. Zauważa się bowiem, że tak jak z jednej strony mają one wiele walorów, tak z drugiej — mogą prowadzić do rozwoju niepożądanych cech osobowości zarówno u rodziców, jak i u dzieci. Na niektóre z nich warto zwrócić uwagę, aby zdając z nich sobie sprawę można było łatwiej ich uniknąć.

    Niepożądany wpływ najstarszego pokolenia 

    na kształtowa­nie postaw rodzicielskich pokolenia średniego

    Nie tylko młoda para zawierając związek małżeński i po­dejmując obowiązki' rodzicielskie wchodzi w nowy i nieła­twy okres życia, który wymaga od niej ciągłego wzajemnego przystosowania się i uczenia nowych ról, ale także jej ro­dzice do pewnego stopnia zmieniają swój „stan cywilny", przechodzą bowiem z pozycji matki — ojca na pozycję te­ściowej — teścia oraz przyjmują rolę babci — dziadka[11]. Nie jest to łatwe przejście dla osób, które w starszym wieku nie mają już tak plastycznej osobowości jak wówczas, kiedy sa­mi stawali się małżonkami i rodzicami. Dlatego dostosowy­wanie się do nowych sytuacji życiowych i pozycji rodzin­nych, a także uczenie się pełnienia nowych ról nie przycho­dzi wszystkim łatwo. Nie jest ono przede wszystkim łatwe dla tych, którzy zajmowali wobec dorosłych dzieci postawę nadmiernej troski i zbytniego ich ochraniania albo też po­stawę autorytatywną.

    W przypadku, gdy rodzice wobec własnych dzieci zaj­mują postawę nadmiernego ochraniania i „nadtroskliwości", wówczas dorosłego już syna lub dorosłą córkę pragną na­dal utrzymywać w ciągłej zależności i uległości, co poważnie utrudnia dziecku kształtowanie własnej więzi małżeńsko--rodzinnej. Rodzice chcąc utrzymać utrwaloną od lat „wła­snościową" postawę względem swego dziecka, często nie są w stanie zaakceptować jego nowego życia, w synowej lub zięciu widzą konkurentów dla swych uczuć i stają się przy­czyną wielu napięć oraz konfliktów małżeńskich. Badania prowadzone przez M. Ziemską wykazały, że w 18 przypad­kach na 20 o zerwaniu więzi małżeńskiej w dużej mierze zadecydowała właśnie nieprawidłowa postawa nadmiernej troskliwości i ochraniającego uzależnienia u jednej z matek współmałżonków[12].

    W przypadku, gdy rodzice wobec własnych dzieci zaj­mują postawę autorytatywną, wyrażającą się w trwałym pouczaniu, krytykowaniu i dyrygowaniu, dzieci takich ro­dziców wprawdzie są lękliwe, nie mają zbyt mocnej wiary we własne siły, ale szukając pełnego zaspokojenia potrzeby afiliacji i uznania, zdolne są do wytworzenia trwałej więzi małżeńskiej oraz do bardziej lub mniej skutecznego prze­ciwstawiania się wymaganiom starszych rodziców. Dener­wuje ich ciągłe pouczanie, strofowanie i chcą uwolnić się spod tego dyrygowania. Jednakże rodzicom, którzy przez długie lata cieszyli się autorytetem u swych dzieci, trudno jest zrezygnować z oddziaływania nawet wówczas, gdy one mają już własne potomstwo, pragną więc nadal nimi rządzić i wedle swej woli kształtować ich stosunki rodzinne. Jeżeli w takich wypadkach nie nastąpi wzajemne przystosowanie się, wówczas dochodzi do napięć i trwałych konfliktów. 

    Zdarza się, i to wcale nierzadko, że babcie przejawiają chęć ponownego matkowania w stosunku do wnuków. W tej roli czują się zresztą znacznie lepiej i jest ona dla nich mil­sza niż rola babci, chociażby z tego względu, że rola macie­rzyńska jest im znana, gdy tymczasem pełnienie roli babci jest czymś zupełnie nowym i trudniejszym, wymagającym przestawienia się i wytworzenia nowych postaw i zacho­wań. Ponadto uważają nieraz, że rodzice dziecka^nie dorośli jeszcze do pełnienia wszystkich zadań związanych z jego pielęgnacją i wychowaniem. Dlatego wyręczają ich w wie­lu czynnościach, a nawet walczą o prowadzenie dziecka. Nie dopuszczają rodziców na przykład do karmienia, kąpania lub ubierania dziecka, tłumacząc swe postępowanie brakiem doświadczenia z ich strony.

    Jeżeli rodzice dziecka poddadzą się takiemu porządko­wi, zostają wówczas odsunięci od pełnienia ról rodziciel­skich w ich pełnym zakresie. Prowadzi to z kolei do niepo­rozumień między najstarszym a średnim pokoleniem, przede wszystkim zaś do rozgoryczenia u ojca i matki dziecka. W takiej atmosferze trudno jest o wytworzenie się trwałej więzi uczuciowej między dzieckiem a rodzicami, a w kon­sekwencji następuje nieraz częściowe wycofanie się rodzi­ców z pełnienia roli macierzyńsko-ojcowskiej. Sytuacja jest o wiele gorsza, gdy ojciec i matka, częstokroć powodowani nadmiernymi lękami, płynącymi niewiedzy jak obchodzić się z dzieckiem, sami składają na barki starszych osób obo­wiązki opiekuńczo-wychowawcze, które, aby dziecko zacho­wać przy sobie, skwapliwie wykorzystują ich niedoświadczenie. Wówczas dziecko przestaje być ośrodkiem wszech­stronnego oddziaływania rodziców. Wzajemne kontakty sta­ją się dorywcze i powierzchowne, a dziecko ustawicznie tęskni za obecnością i uczuciami rodziców. W następstwie takiej izolacji występują u niego pewne zaburzenia w kształtowaniu osobowości, które najczęściej są dostrze­gane dopiero w wieku późniejszym, kiedy na ich usunięcie jest już za późno.

    Kształtowanie się prawidłowych układów między dzie­ckiem a rodzicami rozpoczyna się od pierwszych dni życia dziecka, i w dużej mierze zależy od zakresu pełnionych , przez nich czynności pielęgnacyjno-opiekuńczych. Jeżeli oprócz rodziców dzieckiem opiekują się także i inne osoby, to nie powinny one ich wyręczać w tak podstawowych czyn­nościach pielęgnacyjnych, jak np. karmienie (nawet w przy­padku karmienia z butelki), przewijanie, kąpanie itp. Czyn­ności te należą do rodziców, inne osoby — matka czy teścio­wa — powinny służyć swoim doświadczeniem, ucząc jak należy je wypełniać, a tylko w sytuacjach koniecznościo-wych zastępować w nich rodziców. Jeżeli doświadczeni ży­ciowo dziadkowie lub pradziadkowie nie zdobędą się na taką postawę, ale będą chcieli zajmować miejsce rodziców w podstawowych czynnościach pielęgnacyjnych wobec dzie­cka, wówczas nie pomogą im w przezwyciężeniu stanów lę­kowych, które często występują u młodych rodziców i będą stanowić swoistego rodzaju przeszkodę w zżyciu się rodzi­ców z dzieckiem oraz odbierają rodzicom możliwość przeży­wania radości płynącej z pełnienia wielu czynności pielęgna­cyjnych wobec dziecka.

    Do drugiego roku życia dziecko na ogół bardziej zorien­towane jest na matkę niż ojca, ale wraz z rozwojem po­tęguje się w nim pragnienie przebywania z dorosłymi oboj­ga płci, coraz wyraźniej spragnione jest kontaktu z ojcem. 

    Obecność ojca, której domaga się dziecko, jest niezbędna dla pełnego rozwoju jego osobowości. Gdy zabraknie ojca w tym pierwszym etapie rozwoju, następują w późniejszym okresie zaburzenia w zachowaniu dzieci, niż­szy stopień przystosowania się do sytuacji pozarodzinnych, większą lękliwość i nieprzychylne nastawienie wobec in­nych dzieci. 

    Dla prawidłowego rozwoju dziecka nieodzowni są więc obydwoje rodzice i to od najwcześniejszego okresu jego życia. Jeżeli natomiast dzieckiem zajmuje się prócz matki także babcia, a czasem i dwie babcie, ojciec w pewnym stopniu nie jest dopuszczony do kontaktu z dzieckiem. Czu­jąc się zmajoryzowany przez kobiety, i nie widząc dla sie­bie miejsca przy dziecku, rezygnuje z pełnienia roli ojcow­skiej, jeżeli nie w całkowitym, to przynajmniej w częścio­wym zakresie. Stosunki międzyosobowe w rodzinie stają się wówczas napięte, a ojcowie wobec swych dzieci, jak i wobec wychowujących je kobiet bywają krytyczni i oka­zują im nawet lekceważenie. Dzieje się to wszystko z ogro­mną szkodą dla dziecka, ponieważ destruktywnie na nie wpływa zarówno bierne aprobowanie wychowawczej do­minacji kobiet średniego i najstarszego pokolenia, jak też stałe wykłócanie się z nimi. Zarówno jedna, jak i druga postawa ojca wprowadza do domu atmosferę napięcia, rodzi chęć podważania szacunku dla osób dorosłych, szczególnie starszych i zwiększa prawdopodobieństwo różnorodnych dziecięcych wykroczeń 15.  

     

    Wpływ najstarszego pokolenia na kształtowanie osobowości pokolenia najmłodszego

    Ludzie starsi pełniąc wobec dziecka funkcje opiekuńczo-wy­chowawcze przebywają z nim niejednokrotnie więcej czasu niż rodzice, są też z nim związani silną więzią uczuciową. W takiej atmosferze celowo lub podświadomie przekazują najmłodszemu pokoleniu własne wartości kulturowe, kształ­tują w nich własne wzory postępowania. Zdarza się nawet, że dziadkowie, opiekując się wnukami, chcą w nich realizo­wać taki wzór wychowawczy, jakiego nie udało się im urzeczywistnić w procesie wychowywania własnych dzieci. W konsekwencji może to mieć nieraz dobre następstwa, ale także może być przyczyną wielu napięć w rodzinie i może powodować rozwój niewłaściwych cech osobowości u dzie­cka.

    Ludzie w starszym wieku są związani swymi doświad­czeniami życiowymi i wzorami zachowania raczej z daw­niejszymi wzorami życia rodzinnego i społecznego. Również ich poglądy, ideały, wzory kulturowe i sposoby myślenia niejednokrotnie zbyt odbiegają od tych, które kultywuje pokolenie średnie i które są uważane za wyraz postępu i nowoczesności. Zaznaczające się odmienności między dziadkami a rodzicami dziecka w zakresie poglądu na świat, przekonań religijno-moralnych, wzorów kulturowych i me­tod wychowawczych prowadzą niejednokrotnie do konflik­tów. Odbija się to często niekorzystnie na atmosferze wycho­wawczej rodziny, godzi w powagę i autorytet obu stron. Dziecko czując, że czego innego wymagają od niego dziad­kowie niż rodzice, że to, co pierwsi polecają, drudzy uchy­lają lub odwrotnie, traci w końcu orientację jak ma właści­wie postępować. Zbyt duża liczba osób kierujących dziec­kiem wywołuje w nim mechanizmy obronne, z wychowaw­czego punktu widzenia szkodliwe. Bywa też, że dziecko z chwilą, gdy dostrzeże rozbieżności zachodzące między dziadkami a rodzicami, wykorzystuje je dla zaspokojenia swoich zachcianek, które — nie opanowane — prowadzą do trwałych wypaczeń charakteru.

    Dla prawidłowego rozwoju osobowości dziecka nieko­rzystna jest taka sytuacja, gdy między rodzicami a dziad­kami zaznacza się zbyt duża rozbieżność w całościowej koncepcji metod wychowawczych. Wprawdzie nie mamy do­kładnych danych na temat istniejących pod tym względem rozbieżności, ale biorąc pod uwagę tylko same modele wy­chowania — lansowane przez współczesną pedagogikę — w porównaniu z tymi, które propagowano przed 30 lub 40 laty, można przypuszczać, że na ogół występują dość różne podejścia wychowawcze poszczególnych pokoleń w rodzinie wielopokoleniowej. Przedstawiciele starszego pokolenia są niejednokrotnie zwolennikami bardziej rygo­rystycznego i autokratycznego kierownictwa, nierzadko opartego na karaniu za najdrobniejsze wykroczenia, gdy tymczasem rodzice skłaniają się raczej do wychowania w atmosferze demokratycznej i przygotowującej dziecko do większej samodzielności.

    Spośród różnych postaw, jakie można spotkać u przed­stawicieli starszego pokolenia pełniących zadania opiekuńczo-wychowawcze, najczęściej występuje względem dziecka postawa przesadnej opieki lub też postawa nadmiernej swo­body. Na postawy te warto zwrócić szczególną uwagę ze względu na następstwa, jakie powodują one w osobowości dziecka.

    Postawa nadmiernej opieki wyraża się w takich for­mach, jak okazywanie dziecku szczególnych pieszczot, obsługiwanie i wyręczanie go w czynnościach, które może już samo wykonać, rozwiązywanie za nie trudności, rozta­czanie nad nim nadmiernej kontroli i żądanie bezwzględne­go posłuszeństwa. Dziadkowie faworyzują wówczas tych wnuków, którzy są im ulegli i nie wymagają od nich zbyt dużego wysiłku psychicznego. Z kolei dziecko otoczone nad­mierną opieką wykazuje większą pobudliwość, niepokój i brak zdolności do koncentracji, staje się bardziej zależne, pragnie pomocy i kontaktu z innymi, wykazuje również pewną niedojrzałość społeczną. Stwarzanie przez dziadków cieplarnianych warunków dla dziecka odbija się szczególnie niekorzystnie na wychowaniu chłopców, ponieważ rozwój ich samodzielności i zaradności zostaje w pewnym stopniu zahamowany i ograniczony. Przesadna opieka dziadków nad wnukami nie tylko przynosi niepożądane owoce w urabianiu osobowości dziecka, ale także jest źródłem wielu na­pięć i konfliktów rodzinnych.

    Postawa nadmiernej swobody przeciwstawia się wyżej omówionej postawie przesadnej opieki i charakteryzuje się przede wszystkim tym, że dziadkowie „pozwalają" wnukom na wszystko; zamiast od nich „wymagać", akceptują ich po­mysły i psoty, zamiast podsuwać im bardziej twórcze formy zabawy. Nadmierna swoboda dawana wnukom przeradza się nieraz w pobłażliwość, ponieważ dziadkowie nie biorą na siebie odpowiedzialności za ich błędy i wykroczenia. Wów­czas dziecko robi nie to co powinno, ale to, na co ma ochotę; rodzice zaś mają słuszną pretensję, że babcia czy dziadek rozpuszcza i psuje im dziecko. Ma to najczęściej miejsce w przypadku dziecka agresywnego, nadmiernie ruchliwego i umiejącego narzucać własne formy zabawy. Czując swoją przewagę nad opiekunami, staje się ono psotne i rozwija się na typowego egoistę, który w przyszłości będzie tyra­nizował otoczenie i wymagał zwracania na siebie uwagi.'

    Warto wspomnieć o istnieniu swoistej dumy dziadków z powodu wnuków. Rodzi się ona dzięki dobremu zacho­waniu dziecka i posiadaniu przezeń pewnych umiejętności, którymi dziadkowie mogą się pochwalić przed gośćmi. Wy­chwalają je wtedy, nierzadko mijając się z prawdą i lubią się nimi popisywać przed znajomymi. Chcąc skłonić dziec­ko do wykonania „popisowego numeru" (na przykład tańca, deklamacji, zabawowego ruchu itp.), stosują wobec niego pochlebstwa i nagrody lub też groźby i kary.

    Skutki takiego postępowania są niekorzystne. Wyrabia ono w dziecku skłonność do gry wobec osób spoza grona domowników, do zabiegania o pochlebstwa i chęć ukrywa­nia za wszelką cenę swych błędów i potknięć. W przypad­ku bowiem jakiegoś niestosownego zachowania się dziecka dziadkowie starają się je z miejsca usprawiedliwiać, cho­ciażby takimi powiedzeniami, jak: „On jest taki żywy", „Jak nie ma gości, to jest grzeczny" itp. Tego typu tłuma­czenia uczą wnuka bezkarności. Ale niewłaściwe jest też, jeżeli dziadkowie ciągle strofują dzieci wobec krewnych lub osób obcych, popisują się ich posłuszeństwem oraz wy­korzystują pobyt gości dla szczególnego zawstydzenia i upo­korzenia wnuków. Dziecko bowiem taką formę nagany przeżywa bardzo głęboko. Odczuwa ją jako naruszenie intymnych kontaktów z najbliższymi osobami. Czuje się mocno upokorzone i z reguły odnosi się z niechęcią nie tylko do tych, którzy tej nagany udzielają, ale także do tych, którzy są jej świadkami.

    Analizując wszechstronnie potrzeby rozwijającego się dziecka należy zaznaczyć, że przedstawiciele starszego po­kolenia nie zawsze są w pełni zdolni do wychowywania wnuków i to z wielu względów. Między innymi dziadko­wie, zbyt mocno posunięci już w latach, nie mogą towa­rzyszyć dziecku w zabawach i czynnościach, które wymaga­ją od nich nadmiernego wysiłku fizycznego i psychicz­nego. Przebywanie z dzieckiem, które z natury jest bardzo ruchliwe, bywa męczące dla ludzi w podeszłym wieku. Jego psoty i figle wprowadzają ich nieraz w stan znie­cierpliwienia, niepokoju i rozdrażnienia, co z kolei udziela się dziecku i zwiększa jego pobudliwość.

    Drugi ważny powód, dla którego przedstawiciele naj­starszej generacji nie zawsze mogą pełnić w sposób zado­walający funkcje opiekuńczo-wychowawcze, to brak wy­maganej elastyczności, jaka powinna istnieć między wy­chowankiem a wychowawcą. Wychowawca musi umieć do­skonale oceniać zmieniające się wciąż potrzeby dziecka i w miarę swych możliwości wyjść mu naprzeciw. Tym­czasem takiej potencjalnej gotowości często brakuje już dziadkom. Ponadto w niektórych środowiskach dzieci bar­dzo szybko dzisiaj dorównują dorosłym, a nawet ich prze­rastają — zwłaszcza zaliczających się do najstarszej gene­racji — w zakresie wiedzy. Wnukowie zarzucają wówczas dziadkom, że wiele spraw już nie rozumieją i niewłaściwie oceniają, natomiast dziadkowie wyrażają się ujemnie o upo­dobaniach i sposobie zachowania wnuków oraz o kultywo­wanych przez nich wartościach. W takiej atmosferze „kon­fliktu pokoleń" kształtowanie się pozytywnego wpływu naj­starszego pokolenia na najmłodsze jest utrudnione.

    Jednakże sprowadzanie wpływu starszego pokolenia na rozwój osobowości dziecka wyłącznie do obwiniania i kry­tykowania dziadków byłoby uproszczeniem zagadnienia i niesprawiedliwością wobec nich. Oznaczałoby też niedo­cenianie wkładu dziadków w kształtowanie pełnej osobo­wości najmłodszego pokolenia, a wkład ten jest znaczny. 

    Należy dostrzec też pozytywy relacji dziadkowie – wnuki. Znaczenie osób starszych dla całości życia nowo założonej rodziny, jak też szczególnie dla kształtowania osobowości najmłodszego pokolenia, jest pomimo wspomnianych braków ciągle bardzo duże.

    Starsze pokolenie służy nowo założonej rodzinie z ogro­mnym poświęceniem: nie żałuje swych sił, czasu i za­oszczędzonych pieniędzy. Matka któregokolwiek z rodziców małego dziecka w dużym stopniu odciąża ich w pracach najbardziej uciążliwych i żmudnych. W wielu sytuacjach pomoc babci jest elementem wiążącym rodzinę, na przy­kład w czasie przeżywania przez nią kryzysów, w przy­padku chorego lub nieprawidłowo rozwijającego się dziec­ka itp. Najmłodsze pokolenie widząc to i odczuwając po­święcenie i ofiarność dziadków uczy się bezinteresowności w działaniu i przynajmniej częściowo przejmuje od nich najbardziej wartościowe cechy postawy wobec innych osób.

    Rodzina, w skład której wchodzą przedstawiciele co najmniej trzech pokoleń, jest chyba najbardziej naturalnym środowiskiem, w którym człowiek od najmłodszych lat swego życia może bezpośrednio uczyć się rozwiązywania różnorodnych problemów, z jakimi zetknie się kiedyś w ży­ciu indywidualnym i społecznym. Wydaje się, że rodzina posiadająca osobę lub osoby z najstarszego pokolenia, może jako bogatsze środowisko wychowawcze lepiej przygotować młodego chłopca czy dziewczynę do przyszłego życia ro­dzinnego, niż rodzina, w której są tylko dwa pokolenia. Nawet konflikty, jakie w niej na ogół częściej występują niż w rodzinie dwupokoleniowej, z racji odmiennego po­dejścia trzech różnych pokoleń do tego samego problemu, uczą młodego człowieka bardziej wszechstronnego ujmowa­nia wielu zagadnień, a także tolerancji i szacunku dla osób odmiennych stanowisk.

    Osoby starsze pełniące funkcję opiekuńczo-wychowawczą nad dzieckiem poświęcają mu właściwie cały swój czas i jest ono z nimi związane silną więzią uczuciową. Ma to duże znaczenie dla rozwoju uczuć u dziecka, które z racji zapracowania swoich rodziców byłoby pozbawione bezpo­średniego kontaktu z drugą bliską osobą, w którym to kon­takcie następuje rozwój uczuć. Owego braku międzyosobo­wego kontaktu bezpośredniego nie jest w stanie wyrównać nawet najlepsza „pani" w przedszkolu lub w szkole, która sprawuje opieką nad kilkunastoma dziećmi, natomiast wy­równują go dziadkowie.

    W atmosferze trwałego kontaktu z dzieckiem i silnej z nim więzi uczuciowej ludzie starsi celowo lub podświado­mie przekazują młodemu pokoleniu cenne wartości kul­turowe swojej epoki, kształtują w nim postawy wobec życia oraz względem najbliższych i dalszych osób, na ogół cenne dla życia indywidualnego i społecznego.

    Dziadkowie i pradziadkowie, z wiekiem coraz częściej i w coraz pełniejszej scenerii, odtwarzają fakty, jakie towa­rzyszyły ich poznaniu się, zaręczynom, zawarciu związku małżeńskiego, tworzeniu domu, narodzinom dzieci, pójściu dzieci do przedszkola, szkoły i pracy. Fakty te i przeżycia im towarzyszące wiążą z krewnymi, przyjaciółmi i sąsia­dami. Opowiadając przeszłość nie tylko opisują to, co wy­darzyło się w ich życiu małżeńsko-rodzinnym, ale także nadają wszystkiemu swoistą interpretację. Tym sposobem tworzą historię i ideologię rodzinną. 

    Dziadkowie, w częstych kontaktach z dorosłymi dziećmi i wnukami, z którymi są szczególnie silnie związani uczu­ciowo, celowo i świadomie przekazują historię rodziny, od jej zawiązania się aż do ostatnich dni, a wraz z nią cenne wartości swojej epoki i całościową ideologię rodzinną. Prze­kazują te wartości i wzory zachowań, które sprawdziły się, które w przeszłości były najlepsze i są nadal cenne dla ro­dziny i społeczeństwa. Przekazują je w opowiadaniach, pieś­niach, legendach, zachowaniach, gestach, strojach, świętach i zwyczajach. Pozwala to najmłodszemu pokoleniu umieścić siebie w przeszłości miejsca swego pochodzenia, w historii rodzinnej i narodowej, oraz w całościowym kontekście ży­cia społecznego. W całościowym przekazie dziadków za­wierają się jednocześnie ich życzenia, skierowane pod adre­sem dzieci i wnuków. Niejednokrotnie podkreślają, co dzie­ci i wnuki winni w swoim życiu przejąć i kontynuować. Ma to duże znaczenie dla prawidłowego przebiegu procesu socjalizacji młodego pokolenia, które, przygotowując się do samodzielnego życia i pełnienia w przyszłości ról społecz­nych, wiąże się z przeszłością własnej rodziny i całościo­wym środowiskiem, z jakim rodzina była i jest związana, z zadaniami, jakie w tym środowisku pełniła, W taki spo­sób dziadkowie, tkwiąc w przeszłości, rozbudzają w naj­młodszym pokoleniu potrzebę stabilności i kontynuacji tego, co było dobre. Uczą też młodych, jak wykorzystywać do­świadczenia i mądrość życiową pokoleń poprzednich, w kształtowaniu własnej wizji przyszłości. Dzięki obecności starszych osób w rodzinie najmłodsze pokolenie ma kon­takt z przeszłością, natomiast najstarsze jest włączone w bie­żącą rzeczywistość, a nawet ma wgląd w najbliższą przy­szłość. W rodzinie, w której trzy pokolenia kontaktują się z sobą często i żyją w zażyłości, wytwarza się samorzut­nie symbioza przeszłości teraźniejszością i najbliższą przy­szłością. Gdyby nie częste kontakty dziadków z wnukami, najmłodsze pokolenie nie znałoby wielu opowiadań, legend, pieśni, w które często włączona jest ich rodzina. Pozwala to najmłodszemu pokoleniu umieścić siebie w przeszłości rodzinnej i w przeszłości miejsca swego pochodzenia, co ma duże znaczenie dla prawidłowego przebiegu procesu socja­lizacji i tożsamości narodowej. Młody człowiek, przygoto­wując się do pełnienia w przyszłości odpowiednich ról spo­łecznych, pragnie bowiem poszukiwać swojego miejsca w społeczności w oparciu o całościową kulturę swojej ro­dziny i funkcję społeczną, jaką ona posiadała w przeszłości i zajmuje obecnie. Niejednokrotnie zabrakłoby młodemu człowiekowi pełnego materiału do stworzenia całościowej wizji własnej przyszłości, gdyby nie opowiadania i infor­macje dziadków o dziejach rodziny i miejscu jej pocho­dzenia. 

     
    Prawidłowy kierunek rozwiązania

    Obecność starszych osób w rodzinie nastręcza sporo trud­ności z wielu względów i nie ma ogólnej recepty na to, jak pełnić dobrze rolę babci czy dziadka, teściowej czy teścia. Podobnie jak nie ma przepisu na szczęśliwe życie w mał­żeństwie czy na niezawodną metodę wychowawczą. Można jedynie wskazać na pewne zasady, które wyłaniają się z wywodów niniejszego artykułu, a przestrzeganie których sprzyja zadowoleniu i pozytywnym rezultatom w pełnieniu zadań opiekuńczo-wychowawczych przez starsze pokolenie:

    1. Dziecko musi być wychowywane przede wszystkim przez samych rodziców. Nie zastąpi ich najlepsza niania, nie są w stanie dokonać tego również zmęczeni latami i codziennym krzątaniem się po domu, często schorowani dziadkowie. Rodzice muszą znaleźć czas dla dziecka: po­winni z nim obcować na co dzień i ciągle z nim rozmawiać. Dotyczy to zarówno dzieci w wieku pytań, jak i tych do­rastających, które znacznie rzadziej zwracają się do swych rodziców, co wcale nie znaczy, że nie mają pytań i proble­mów do rozwiązania. Jeżeli bowiem dziecko w większej mierze wychowywane jest przez dziadków niż przez ro­dziców, zwłaszcza poza obrębem własnego domu, to wów­czas w okresie dojrzewania nie czuje się dostatecznie zwią­zane z rodzicami. Wszelkie ingerencje z ich strony w spra­wy osobiste przyjmuje z niechęcią, niekiedy buntem, od­mawiając rodzicom do tego prawa, ponieważ nie oni go wychowywali.

    2. Pomoc dziadków w pełnieniu zadań opiekuńczo-wy­chowawczych winna mieć charakter życzliwego towarzy­szenia rodzicom i dzieciom, winna to być pomoc raczej do­rywcza a nie stała. Ich kontakty z wnukami winny zawie­rać w sobie swoistą atrakcyjność i rodzić w dziecku miłość i szacunek dla babci i dziadka, a przez nich do wszystkich osób w starszym wieku. Dziadkowie zatem powinni przy­chodzić z pomocą wówczas, kiedy jest ona rzeczywiście potrzebna, a nie narzucać się w takich sytuacjach, które mło­dzi ludzie mogą rozwiązać sami.

    3. Młode pokolenia winny mieć wobec dziadków iden­tyczną postawę życzliwego towarzyszenia, a szczególnie w ostatnim okresie ich życia, kiedy zniedołężnienie starcze i choroby ograniczą ich możliwości poruszania się i zamkną w osamotnionym mieszkaniu. Młode pokolenia winny mieć dla nich szczególny rodzaj szacunku za to, że są żywymi łącznikami z przeszłością. Zapisane stronice szanuje się tym bardziej, im są starsze. Tak też powinno być w kontaktach młodych z ludźmi starszymi. Ludzie ci są żywą historią. Od nauczycieli i z literatury młodzi dowiadują się o wiel­kich wydarzeniach, wojnach, rewolucjach, ruchach społecz­nych i narodowych, o bohaterach i wielkich miastach, na­tomiast dziadkowie przekazują przeszłość w mniejszych wy­miarach, ale za to przekazują ją w słowach, gestach, zwy­czajach, opowiadaniach, zawsze przesyconych własnymi przeżyciami. Jest ona wypełniona krewnymi, znajomymi, niewielkimi miastami, dzielnicami i wioskami, które zna­my. Właśnie dzięki dziadkom młode pokolenie ma bardziej osobisty kontakt z przeszłością, z której wyrasta.

    Na koniec jeszcze zatrzymajmy się na słowach Ojca świętego Jana Pawła ze wspomnianego już wcześniej Listu „do moich braci i sióstr – ludzi w podeszłym wieku”: „Ludzie starsi dzięki swej dojrzałości i doświadczeniu mogą udzielać młodym rad i cennych pouczeń. Kruchość ludzkiego istnienia, w sposób najbardziej wyrazisty ujawniająca się w starszym wieku, staje się w tej perspektywie przypomnieniem o wzajemnej zależności i nieodzownej solidarności między różnymi pokoleniami, jako że każdy człowiek potrzebuje innych i wzbogaca się dzięki darom i charyzmatom wszystkich” (n. 10).

    [1] Oto niektóre pozycje: A. Bławat, Dziadkowie. Aspekt wychowawczy,  w: E. Ozorowski, Słownik małżeństwa i rodziny, Warszawa-Łomianki 1999, s. 102-103; M. Braun-Gałkowska,  Psychologia domowa, Olsztyn 1985; L. Dyczewski,  Udział pokoleń starszych w procesie kształtowania pokoleń młodszych,  w: F. Adamski (red.),  Wychowanie w rodzinie chrześcijańskiej,  Kraków1982, s. 543-559; Z. Gałdziński,  Człowiek stary w rodzinie, w: XVIII Międzynarodowy Kongres Rodziny, Warszawa 1994, s. 553-557; T. Kukołowicz,  Babcia w rodzinie,  w: T. Kukołowicz (red.),  Rodzina wychowuje,  Stalowa Wola 1998, s. 187-190; tenże,  Babcia i wnuki,  w: tamże, s. 191-194; tenże, Wartości wnoszone do rodziny przez dziadków,  w: D. Kornas-Biela (red.),  Rodzina – źródło życia i szkoła miłości,  Lublin 2000, s. 245-353; K. Wiśniewska-Roszkowska,  Starość jako zadanie, Warszawa 1989.

    [2] Por. L. Dyczewski, Rodzice jako dziadkowie,  w: F. Adamski (red.),  Miłość, małżeństwo, rodzina,  Kraków 1981, s. 509-510.

    [3] „Kto czci ojca, otrzymuje odpuszczenie grzechów, a kto szanuje matkę, jakby skarby gromadził. Kto czci ojca, radość mieć będzie z dzieci, a w czasie modlitwy swej będzie wysłuchany. Kto szanuje ojca, długo żyć będzie, a kto posłuszny jest Panu, da wytchnienie swej matce, jak panom służy tym, co go zrodzili. Czynem i słowem czcij ojca swego, aby spoczęło na tobie jego błogosławieństwo. Albowiem błogo­sławieństwo ojca podpiera domy dzieci, a przekleństwo matki wywraca fundamenty. Nie przechwalaj się niesławą ojca, albowiem hańba ojca nie jest dla ciebie chwałą. Chwała dla każdego człowieka płynie ze czci ojca, a matka w niesławie jest ujmą dla dzieci. Synu, wspomagaj swego ojca w starości, nie zasmucaj go w jego życiu. A jeśliby nawet rozum stracił, miej wyrozumiałość, nie pogardzaj nim, choć jesteś w pełni sił. Miłosierdzie względem ojca nie pójdzie w zapomnienie, w miejsce grzechów zamieszka u ciebie. W dzień utrapień wspomni się o tobie; jak szron w piękną pogodę, tak rozpłyną się twoje grzechy. Kto po­rzuca ojca swego, jest jak bluźnierca, a przeklęty przez Pana, kto pobudza do gniewu swą matkę"

    [4] Por. A. Skreczko, Starość. Aspekt wychowawczy,  w: E. Ozorowski (red.), Słownik małżeństwa i rodziny, Warszawa-Łomianki 1999, s. 427-429.

    [5] Por. L. Dyczewski,  Rodzina. Społeczeństwo. Państwo,  Lublin 1994, s. 92-94.

    [6] L. Dyczewski, Rodzina polska  i kierunki jej przemian.  Warszawa   1981, s. 73.

    [7] L. Dyczewski,  Rodzina. Społeczeństwo. Państwo,  Lublin 1994, s. 94.

    [8] E. B. Hurlock,  Rozwój dziecka, Warszawa 1985, s. 404.

    [9] T. Kukołowicz,  Babcia w rodzinie,  w: T. Kukołowicz (red.),  Rodzina wychowuje,  Stalowa Wola 1998, s. 187-190.

    [10] Por. E. B. Hurlock,  Rozwój dziecka, Warszawa 1985, s. 403-405.

    [11] Omówienie zagadnień więzi w rodzinie między trzema pokoleniami następującymi po sobie znaleźć można w nastepujacych pozycjach: L. Dyczewski, Więź po­koleń w rodzinie, Warszawa 1976; tenże, Zmiany w spójności więzi międzypokoleniowej w rodzinie, w: J. Komorowska (red.), Przemia­ny rodziny polskiej, Warszawa 1975, s. 310—342; P. Poręba,  Współżycie pokoleń na bazie rodzinnej,  Olsztyn 1981.

    [12] M. Ziemska, Stosunki międzyosobowe w rodzinach dwu- i trzypokoleniowych, w: Kobieta współczesna, Warszawa 1966, s. 340—341.